Koszyk 0

Brak produktów

Dostawa:  Do ustalenia

0,00 € Razem

Realizuj zamówienie

Kontynuuj zakupy Idź do koszyka

JAK OSIAGNĄĆ SUKCES W JEŹDZIECTWIE?

Opublikowano : 2016-12-08 12:24:44 Kategorie : Sport Rss feed

wiktoria-hanczewska Wiktoria i Rothschild, fot. Martyna Gruszka

Wiktoria Hanczewska - 17-letnia zawodniczka, reprezentantka KJ Picador, członek Kadry Narodowej 2016, uczestnik ME Juniorów Oliva Nova 2016.


Equishop: Jak zaczęła się Twoja przygoda z jeździectwem? Jak to się stało, że związałaś się akurat z ujeżdżeniem?

Wiktoria Hanczewska: Od dziecka uwielbiałam zwierzęta. Rodzice próbowali zarazić mnie różnymi sportami, jednak nie wykazywałam żadnym szczególnego zainteresowania. Wszystko do czasu, kiedy wieku 6 lat zostałam posadzona na kuca szetlandzkiego, nie chciałam zajmować się już niczym innym. Swoją przygodę ze sportem jeździeckim zaczęłam jako skoczek. Przez chwilę miałam nawet konia skokowego, ale dosyć poważny wypadek sprawił, że rodzice bali się mego powrotu do skoków i nie pozwolili mi już na kontynuowanie startów. Pogodziłam się z ich decyzją, ponieważ dla mnie najważniejsze było, żeby po prostu znowu pracować z końmi. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona do ujeżdżenia. Niestety popełniliśmy parę błędów przy wyborze koni i przez dwa lata jeździłam raczej głównie rekreacyjnie.

Equishop: Skoro już mówisz o wyborze koni, jeśli miałabyś wybrać, to które uważasz za najważniejsze w Twojej karierze jeździeckiej? Z jakimi obecnie współpracujesz?

Wiktoria Hanczewska: Moim pierwszym koniem, na którym wystartowałam w zawodach był 5-letni kasztan Rothschild (sp). Był to młody koń, który potrzebował dobrego jeźdźca. Ja natomiast nie byłam ani trochę doświadczona w pracy z młodziakami. Ze względu na to nasza współpraca była dosyć trudna. Teraz już mogę spokojnie powiedzieć, że stanowimy zgraną parę i za jakiś czas pojawimy się na czworobokach. Myślę jednak, że Rotschild wiele mnie nauczył. Przede wszystkim sprawił, że jestem pracowita. Dzięki niemu zdałam sobie też sprawę z tego, że ujeżdżenie jest tym, czym chcę się zajmować. Wiem też, że na sukces trzeba ciężko pracować, będąc skłonnym do wielu poświęceń i wyrzeczeń.

Wiktoria Hanczewska i Rotshield Wiktoria i Rothschild, fot. Martyna Gruszka

Te przemyślenia popchnęły mnie do zakupu drugiego, starszego i bardziej doświadczonego konia, dzięki któremu mogłam startować w klasach juniorskich. Kary wałach hanowerski Da Capo okazał się świetnym wyborem. Musiałam zupełnie zmienić swoje podejście, ponieważ jest to koń chętny do pracy, ale bardzo wrażliwy. Ja natomiast chciałam jak najszybciej osiągnąć sukces :) Jednak w miarę upływu czasu i wspólnej pracy z Da Capo, kształtowała się we mnie pokora. Ta cecha okazała się być niezmiernie ważna, ponieważ na czworoboki czekała nas długa droga.

Equishop: Długa droga poprzez codzienną pracę :) Powiedz nam w takim razie, jak wygląda Twoja codzienność? Jak często odbywają się Twoje treningi? Co obecnie pragniesz na nich osiągnąć czy poprawić?

Wiktoria Hanczewska: Obecnie trenuję w Radzionkowie z panem Tomaszem Kowalskim. Dzięki jego pomocy jestem w stanie pogodzić szkołę z treningami. Z domu we Wrocławiu do stajni mam do pokonania niemal 200 km w jedną stronę! Transport pochłania więc dużą część mojego czasu. Podczas mojej nieobecności konie są trenowane przez pana Tomka, co bardzo korzystnie wpływa również na naszą współpracę, ponieważ mój trener wie, z jakimi problemami boryka się mój koń. Kiedy więc coś nie wychodzi, ma pełen obraz – czy to koń potrzebuje więcej czasu na przyswojenie wymagań, czy problem leży po mojej stronie. Na treningach skupiamy się głównie nad poprawą podstaw. Ważne jest to, by siedząc na koniu, cały czas być świadomym, w jaki sposób się na niego oddziałuje, co robimy nie tak, że koń reaguje niepoprawnie. Do tej pory jeździłam niczym kukła, wykonująca polecenia trenera, dopiero teraz na treningach czuję, że powoli nabieram jeździeckiego wyczucia :)

Equishop: A jeśli chodzi o sprzęt użytkowany podczas treningów? Wiemy, że używasz siodła ujeżdżeniowego Prestige Academy. Jak Ci się sprawuje? Jak długo już z niego korzystasz?

Wiktoria Hanczewska: W siodle Prestige Academy jeżdżę od roku. Poprzednie siodło, w którym jeździłam, było również mocno usadzające, jednakże dawało też niepożądany efekt zakleszczenia. W Prestige Academy nie doświadczyłam takiego problemu - bardzo pomaga ono w osiągnięciu głębokiego, poprawnego dosiadu. Oczywiście, co jest charakterystyczne dla siodeł Prestige, skóra, z której wykonano siodło, jest świetnej jakości i do tej pory nie nosi szczególnych śladów użytkowania, ani jakichkolwiek uszkodzeń.

siodlo-ujezdzeniowe-academy-d Siodło ujeżdżeniowe Prestige ACADEMY

Equishop: Tak naprawdę na arenie ujeżdżeniowej pojawiłaś się dosyć niedawno. Kto doprowadził Cię tak wysoko, koordynując Twoje treningi i przygotowując z Tobą plany startowe? Z kim jeszcze, poza panem Tomaszem Kowalskim, miałaś okazję współpracować?

Wiktoria Hanczewska: Tak ja mówiłam, nie miałam dobrych początków w ujeżdżeniu. Dopiero nabycie Da Capo pozwoliło mi myśleć o wyczynowym sporcie.

Swoją przygodę z ujeżdżeniem rozpoczęłam z p. Andrzejem Horoszko, dzięki któremu zakochałam się w tym sporcie. Następnie trenowałam jakiś czas z p. Małgorzatą Brodziak oraz p. Iwoną Szafir, dzięki której udało nam się na tyle wyszlifować formę na takim poziomie, by pojechać na Mistrzostwa Europy.

Jednak największy wpływ na mój rozwój z pewnością ma mój obecny trener p. Tomasz, który sprowadził moje dość wygórowane wizje na ziemie, jednocześnie budując tzw. świadomość jeździecką. Dopiero trenując z nim, zaczęłam samodzielnie myśleć na koniu, spostrzegać błędy u siebie, a nie wiedzieć je tylko u konia, co jest podstawą do owocnej pracy w tej dyscyplinie.

Wiktoria Hanczewska CDI Bajardo Wiktoria i jej trener p. Tomasz Kowalski podczas CDI Bajardo 2016 ,fot. Łukasz Kowalski
Wiktoria i Da Capo podczas CDI Bajardo Wiktoria i Da Capo podczas CDI Bajardo, fot. Łukasz Kowalski

Equishop: Czy poza swoim obecnym trenerem, korzystasz jeszcze z czyjejś pomocy w kwestii przygotowania jako zawodnik? Kto jeszcze zaangażowany jest w Twoją karierę jeździecką (rodzice?)

Wiktoria Hanczewska: Największym wsparciem w mojej karierze jeździeckiej zawsze byli i są dla mnie do dziś moi rodzice. To dzięki nim mam szanse osiągnąć cokolwiek w tym sporcie. Zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele czasu muszą mi poświęcać, dowożąc mnie kilkadziesiąt kilometrów do stajni na treningi. Bardzo dużo znaczy dla mnie również ich obecność na zawodach oraz finansowe i psychiczne wsparcie. Bez nich niczego bym nie osiągnęła. Jestem im ogromnie wdzięczna :)

Equishop: Z pewnością nie udałoby Ci się dojść tak daleko, gdybyś także nie pracowała nad sobą i swoimi słabościami. Jeśli miałabyś wymienić, jakie trzy cechy uważasz za najcenniejsze dla dobrego ujeżdżenia i dlaczego? Czy sama zauważasz je u siebie? Udało Ci się je wykształcić z upływem czasu i pracy włożonej na treningach?

Wiktoria Hanczewska: Uważam, że najważniejszą cechą u jeźdźca obojętnie jakiej dyscypliny jest pracowitość. Nic nie daje takich efektów jak regularne treningi i wkładanie 100% zaangażowania w to, co się robi. Jeździectwo jest sportem, w którym musimy współpracować ze zwierzęciem. Ważne jest więc to, by konia traktować jak równego partnera. Do tego potrzebne są duże zasoby pokory i cierpliwości. Nieraz miałam okazję się o tym przekonać :) Jestem z natury dość impulsywna i niecierpliwa.

Myślę, że duży wpływ na nasze nastawienie jako zawodników ma rola trenera. Ujeżdżenie wymaga również bycia nieco upartym i nieustępliwym, ponieważ trzeba bardzo chcieć osiągnąć swój cel, żeby nie poddać się, gdy na drodze napotyka się przeszkody (co w pracy z koniem nie jest rzadkością). Pośpiechem i nerwami nie da się nic z koniem osiągnąć.

Wiktoria i Da Capo Wiktoria i Da Capo, fot. Łukasz Kowalski

Equishop: A co takiego najbardziej doceniasz w jeździectwie?

Wiktoria Hanczewska: W jeździectwie na sukces składa się para - koń i jeździec. Dla mnie bardzo ważny jest kontakt z koniem, nie tylko pod siodłem, ale również zbudowanie z nim przyjacielskiej relacji w stajni, wspólne wyjazdy w teren i dbałość, by czuł się dobrze. Ta troska i budowanie przyjaźni z partnerem, którym jest koń, czyni ten sport niesamowitym, ale jednocześnie trudnym i wymagającym.

Equishop: Wiemy, że poza jeździectwem oddajesz się także innej dziedzinie, zajmując się modelingiem. Powiedz, jak to się zaczęło? Jak obecnie wygląda Twoja współpraca z agencją? W jakich przedsięwzięciach udało Ci się dotychczas wziąć udział?

Wiktoria Hanczewska: Moja przygoda z modelingiem zaczęła się, gdy rok temu napisał do mnie właściciel warszawskiej agencji z propozycją współpracy. Aktualnie pracuję już z zupełnie inną agencją.

Modeling był dla mnie okazją do spróbowania swoich sił w zawodzie, który zupełnie nie jest związany z końmi. Dopóki otrzymywałam zlecenia w Polsce, nie kolidowało to z moimi codziennymi zajęciami. Jednak niedawno dostałam propozycję miesięcznego wyjazdu do Mediolanu, co postawiło mnie przed trudnym wyborem. Miesięczna przerwa w treningach to dla mnie dosyć, chyba za długo.

Equishop: Rzeczywiście, to trudny wybór. Być może otworzyłyby się przed Tobą jakieś nowe możliwości, gdybyś wyjechała. Z drugiej strony możesz przez zaniedbać swoje „stare” obowiązki jako jeździec. A ku jakiej decyzji się skłaniasz? A może już wiesz?

Wiktoria Hanczewska: Moim marzeniem od zawsze było to, żeby związać swoją przyszłość z końmi. Myślę, że wyjazdy za granicę bardzo utrudniłyby mi rozwój jeździecki. Tym bardziej że w modelingu bardzo wiele zależy od szczęścia, od bycia w dobrym miejscu i dobrym czasie. Niczego nie można przewidzieć. Raczej nie zdecyduję się na ten wyjazd.

Equishop: A jakie są w takim razie Twoje plany po skończeniu szkoły? Czym chciałabyś zajmować się w przyszłości? Widzisz się w jakiejś innej roli niż zawodnik, jeździec czy trener?

da-capo-fot-julia-swietochowska Wiktoria i Da Capo, fot Julia Świętochowska

Wiktoria Hanczewska: Na razie nie myślę dużo o przyszłości zawodowej, uważam, że zbyt wiele może jeszcze ulec zmianie. Oczywiście idealna przyszłość jest związana z końmi. Marzę o wybudowaniu własnej stajni i pracy z młodymi końmi. Oczywiście chciałabym czynnie startować w zawodach i kto wie... może przygotowując się w przyszłości na Igrzyska Olimpijskie? ;)

Equishop: Skoro już mówimy o przyszłości w różowych barwach, musimy też zapytać o przeszłość i jej ciemną stronę. W każdym sporcie przychodzi „czas kryzysu”. Czy kiedykolwiek wydarzyło się coś, co postawiło Twoją dalszą karierę pod znakiem zapytania? Co sprawiło, że zaczełaś się zastanawiać czy dalej chcesz uprawiać ten sport? Jak udało Ci się wyjść na prostą?

Wiktoria Hanczewska: Wiele razy złościłam się, że nie wszystko idzie po mojej myśli, jednak nigdy nie myślałam na poważnie o rzuceniu jeździectwa. Jestem dość uparta i od zawsze moim marzeniem była przynależność do Kadry Narodowej. Zanim zostałam do niej powołana, przeszłam wiele rozczarowań samą sobą, koniem i wszystkim dookoła. Ciągle miałam jednak z tyłu głowy, że poprzez ciężką pracę można osiągnąć zamierzone cele. Tego nauczył mnie mój pierwszy trener, pan Andrzej Horoszko, któremu również jestem wdzięczna za wszystkie lekcje życiowe oraz sportowe. Teraz pamiętam o tym, pracując nad osiągnięciem formy na przyszły sezon ;)

Equishop: A co uważasz za swoje największy sukces? Jakie masz cele sportowe i treningowe na najbliższy rok?

Wiktoria Hanczewska: Moim sukcesem jest na pewno tegoroczny udział w Mistrzostwach Europy. Największym sukcesem jest dla mnie jednak to, co udało mi się osiągnąć pracując z moim aktualnym trenerem. Bardzo ważnym startem były dla mnie także Mistrzostwa Polski w Bajardo 2016. Pierwszy raz wjeżdżając na czworobok, miałam pełną kontrolę nad tym, co się dzieje ze mną i koniem. Co więcej, osiągnęłam tam również swoje najwyższe do tej pory wyniki. Przyszły sezon będzie moim ostatnim rokiem w kat. juniorów, chciałabym, więc osiągnąć jak najwięcej się da. Głównym celem są dobre starty na Mistrzostwach Polski oraz udział w Mistrzostwach Europy.

Equishop: Życzymy Ci, by wszystkie cele udało się osiągnąć. Dziękujemy za rozmowę!

Martyna i Da Capo Wiktoria i Da Capo, ZO Jakubowice 2016, fot. Łukasz Kowalski