Pełna oferta marki Zandona SPRAWDŹ
X
Koszyk 0

Brak produktów

Dostawa:  Do ustalenia

0,00 € Razem

Realizuj zamówienie

Kontynuuj zakupy Idź do koszyka

Tomasz Miśkiewicz - jak skakać przez przeszkody?

Opublikowano : 2016-02-19 14:45:44 Kategorie : Sport Rss feed

Tomasz Miskiewicz skaczac po kolejny sukces źródło tła: fot. Sylwia Mądrzejewska

Pierwszy konkurs skokowy w Polsce rozegrano w 1880 roku w Warszawie. Od tego czasu Skoki przez przeszkody stały się chyba najbardziej popularną dyscypliną jeździecką w naszym kraju. Dlaczego? Pewnie ze względu na swoją widowiskowość, proste zasady rozgrywania, a przede wszystkim nieprzewidywalność. Każdym zawodom skokowym towarzyszą ogromne emocje i atmosfera, podgrzewana przez zaskakujące upadki i niezapowiedziane zwroty akcji. W tym sporcie pary koń - jeździec zawsze wzbudzają zachwyt - nie tylko ze względu na niesamowite zgranie czy technikę skoku, ale także przez swój wygląd. U zawodników zobaczymy nienagannie białe bryczesy męskie i koszulki jeździeckie męskie oraz perfekcyjnie leżący, np. frak Animo. U koni - puszyste ogony, pięknie zaplecione grzywy i błyszczącą sierść... Prawdziwa uczta dla oka! :)

Skoki to jednak nie tylko samo pokonywanie przeszkód. Efekt, który widzimy na parkourze to godziny treningów, mających za zadanie budowania wzajemnego zaufania pomiędzy jeźdźcem, a jego wierzchowcem. To także codzienna praca, by posiąść wyczucie odległości, miejsca odskoku czy równego tempa. Skoki wymagają od zawodnika systematyczności, umiejętności szybkiego podejmowania decyzji oraz codziennej determinacji w dążeniu do perfekcji. Warto poznać dokładniej tę dyscyplinę, aby zrozumieć ile pracy oraz serca trzeba włożyć, abyśmy mogli zobaczyć taki efekt końcowy.

Jedną z osób, która codziennie stara się, by osiągnąć jak najlepszy rezultat jest Tomek. Jeśli jeszcze go nie znacie, dzięki nam możecie to zmienić :)

Tomasz Miśkiewicz – 24-letni zawodnik dyscypliny Skoki przez przeszkody, reprezentant LKS Nadwiślanin, członek Kadry Narodowej 2015 i 2016.

Tomek znajduje dla nas trochę czasu w swoim napiętym planie dnia, pomiędzy treningami :)

Equishop: Jak zaczęła się Twoja przygoda z jeździectwem? Kiedy związałeś się ze skokami?

Tomek: W moim życiu konie były obecne od zawsze. Dziadek miał gospodarstwo i parę koni, którymi handlował. Tata również związany był z jeździectwem, od kiedy zamieszkał w Kwidzynie i został pracownikiem tutejszego Stada Ogierów. Kiedy miałem 9 lat, próbował mnie nauczyć jeździć, mając nadzieję, że stanie się to naszą wspólną pasją. Niestety zakończyło się to niepowodzeniem, ponieważ wtedy jeszcze bardzo bałem się koni :P Po paru miesiącach starań przestałem jeździć. Nadal jednak fascynowały mnie zawody w skokach, które oglądałem w telewizji bądź na zdjęciach.

Jako małe dziecko miałem dziwne zainteresowanie końskim rodowodami. Gromadziłem ogromne ilości książeczek, reklamujących niemieckie stadniny ogierów. Potrafiłem oglądać je godzinami, poznając coraz dokładniej pochodzenie każdego z wierzchowców. Miałem też kilka kaset z nagraniami zawodów skokowych. Do dziś pamiętam dwie z nich - była to: Olimpiada w Sydney i Konkurs Pucharu Narodów z La Baule.

Tak więc, jak widać od zawsze największe zainteresowanie wzbudzały we mnie skoki :) Nawet jako dziecko skakałem samodzielnie zbudowane „parkoury” w ogródku. Zdarzało się, że nawet dzieci z najbliższej okolicy przychodziły popatrzeć bądź wziąć udział w ogranizowanych przeze mnie „zawodach skokowych” :P

W wieku 13 lat, gdy nieco urosłem i stałem się bardziej odważny, znowu spróbowałem swoich sił w siodle. Tata kupił mi wtedy doświadczonego Delosa, na którym wcześniej startował Sławomir Hartman w konkursach klasy C (do 130 cm). Trenowałem wtedy jednocześnie: piłkę nożną oraz jeździectwo. Ostatecznie, musiałem wybrać którąś z tych dwóch dyscyplin. Znacie moją decyzję :)

Ominął mnie więc etap jazdy na kucach - od razu próbowałem swoich sił na dużych koniach. Po 2 miesiącach treningu wystartowałem w Zawodach Regionalnych w Skokach w Wabczu i po bezbłędnym przejedzie w klasie LL wylosowałem puchar z 3 miejscem. Było to w 2005 roku ...i od tej pory startuję do dziś :)

Equishop: A jak często odbywają się i jak wyglądają Twoje treningi? Czy masz jakiegoś trenera bądź osobę, z którą konsultujesz swoje jazdy?

Tomek: Cały plan treningowy uzależniony jest od terminarza startów. Jeżdżę 6-7 dni w tygodniu, dopasowując treningi do wieku konia oraz jego fizycznych możliwości. Zdaję sobie sprawę z tego, że każde zwierzę jest inne i staram się podchodzić do nich indywidualnie, starając się wyeliminować słabe punkty. Również dostosowuję swój sposób jazdy do konia, by ten, w jak najlepszy i najłatwiejszy dla siebie sposób pokonywał parkour. Obecnie, jedyną osobą, która pomaga mi w treningach, jest mój tata.

Equishop: A z kim jak dotąd miałeś okazję współpracować? Poza Twoim tatą, oczywiście :)

Tomek: Na początku pracowałem z Piotrem Masłowskim, który przyjeżdżał do naszej stajni dwa razy w tygodniu. Następnie przez dwa lata pracowałem z Marcinem Burakowskim. W roku 2014 spędziłem kilka miesięcy w Niemczech, gdzie miałem okazję przyglądać się pracy byłego bereitra Urlicha Kirchoffa - Wolfganga Zimermanna. Wróciłem stamtąd bogatszy o nowe doświadczenia i dużą dawkę wiedzy. W trakcie swojej kariery miałem także przyjemność trenować z Jackiem Zagorem i Ryszardem Dysarzem.

Equishop: Jeśli miałbyś wybrać, to które konie uważasz za najważniejsze w Twojej karierze jeździeckiej? Na jakich startujesz obecnie?

Tomek: W mojej karierze przewinęło się bardzo dużo koni z racji tego, że tata zajmuje się kupnem i sprzedażą wierzchowców. Każdy z koni coś wniósł do rozwoju mojej kariery. Najważniejszym bez wątpienia jest wałach pełnej krwi angielskiej Civis, obecnie 15-letni. To nie za duży koń o wielkim sercu, który nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Od 5 lat jest moim podstawowym koniem. W boksie bywa trochę wredny, potrafi nawet ugryźć :P To właśnie jemu zawdzięczam swoje największe sukcesy, w tym pierwsze wygrane Grand Prix, pierwsze punty do Longines Rankings, 7 miejsce w debiucie na Mistrzostwach Polski Seniorów czy udane przejazdy w konkursach międzynarodowych roku 2015 Grand Prix CSI 3***. To również na nim zadebiutowałem w Pucharze Narodów jako Senior na CSIO 3*** Celje.

Civis Mp Warka 2014 fotb oliwia chmielewska Tomasz Miśkiewicz na koniu Civis, Warka 2014, fot. Oliwia Chmielewska

Drugim ważnym dla mnie koniem jest 9-letnia Dimequya, silna i bardzo uważna klacz rasy sp. Jeżdżę ją od czterolatka, jest naprawdę przyjemna zarówno w obsłudze, jak i do jazdy od początku naszej współpracy. W tym roku planuje wdrożyć ją w konkursy na poziomie 150-160 cm. Chciałbym, by stała się moim drugim czołowym koniem – na równi z Civisem. Dzięki niej, w 2015 roku zająłem kilka czołowych lokat na zawodach zarówno ogólnopolskich, jak i międzynarodowych – m.in. 4 miejsce w CSI 2** Lublin i 2 miejsce podczas Finału Średniej Rundy na CSI 3*** Ciekocinko. Na klaczy Dimequya startowałem także na Mistrzostwach Świata Młodych Koni w Lanaken, zaliczając udane przejazdy.

W 2015 roku wiele pomogła mi również 12-letnia klacz Bora rasy wielkopolskiej, powierzona mi przez Łukasza Kaźmierczaka.

Tomasz Miśkiewicz Bora CSI 3gwiazdki Jakubowice fot Sylwia Mądrzejewska Tomasz Miśkiewicz na klaczy Bora podczas CSI 3*** Jakubowice 2015, fot. Sylwia Mądrzejewska

Z pewnością powinienem wymienić jeszcze trzy konie, które również odegrały dużą rolę w mojej karierze: Delos, na którym zadebiutowałem na zawodach w klasach LL i L, Bajadera trochę chimeryczna klacz, która zapewniła mi wiele zwycięstw w konkursach klasy L, P i N, a także pierwsze medale Mistrzostw Województwa. Ostatni wierzchowiec to Centuria, dzięki której zadebiutowałem w konkursie 130-140 cm.

Equishop: Które zawody zrobiły na Tobie największe wrażenie bądź najbardziej zapadły Ci w pamięci?

Tomek: Największe wrażenie zdecydowanie zrobiło na mnie CSIO 5***** Sopot. Pierwszy raz brałem udział w zawodach z tyloma utytułowanymi zawodnikami (startowali tam m.in. Jos Lansink, Michael Whitaker, Marc Houtzager, René Tebbel). Poziom był naprawdę wysoki, ponieważ przejazdy z jedną zrzutką w konkursach Dużej Rundy nie kwalifikowały już uczestnika do Grand Prix. Pokonałem wtedy parkour z jedną zrzutką podczas czwartkowego kwalifikacyjnego Konkursu 150 cm i niestety - to było o jedną pomyłkę za dużo, by przejść dalej.

Dimequya CSIO 5 gwiazdek Sopot 2015 fot Sylwia Mądrzejewska Tomasz Miśkiewicz na klaczy Dimequya podczas CSIO 5***** Sopot 2015, fot. Sylwia Mądrzejewska

Zawody, które również pozostaną dla mnie niezapomniane to Mistrzostwa Świata Młodych Koni w Lanaken. Odbywają się one równolegle na trzech parkurach, przez co cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Trybuny są zawsze pełne, szczególnie podczas finałów.

Miałem także okazję trenować oraz startować przez okres trzech miesięcy w Niemczech. Zawody z konkursami do 140-145 cm odbywały się co tydzień. Największym plusem był fakt, że były organizowane nie dalej niż 50 km od miejsca, w którym trenowałem. Wtedy bardzo zaimponował mi poziom organizacji tych imprez – szczególnie Bundeschampionat w Warendorfie. To wielkie święto Młodych Koni w Niemczech, podczas których pojawia się parę tysięcy kibiców. Ilość widzów na trybunach można spokojnie porównać z ilością osób, przychodzących na Cavaliadę w Warszawie czy Poznaniu.

Equishop: Bierzesz pod uwagę pomysł, by w przyszłości kształcić jeźdźców jako trener? Może już zdarzało Ci się w ten sposób realizować?

Tomek: Aktualnie trenuje dwie osoby - są to dziewczynki w wieku 13 i 16 lat, które startują w konkursach do 120 cm. Jeszcze nie osiągnęły jakiegoś dużego sukcesu, ale myślę, że z biegiem czasu powinno się to zmienić. Obecnie niestety nie mam czasu, by wziąć pod swoją opiekę większą ilość jeźdźców. Jednak najwięcej przyjemności dostarcza mi trening i szkolenie koni ;)

Equishop: Czy istnieje ktoś, kto pełni rolę mentora w Twoim życiu jeździeckim? Trener, zawodnik bądź może jakaś osoba, która wcale nie jest związana ze światem sportu?

Tomek: W moim życiu jeździeckim istnieje wielu jeźdźców, których podziwiam - aktualnie jest to Jeroen Dubbeldam, który wygrał prawie wszystko, co tylko można wygrać w dyscyplinie skoków przez przeszkody (Mistrz Europy, Mistrz Olimpijski i Mistrz Świata). Brakuje mu jedynie wygranej w Finale Pucharu Świata.

Kolejnym takim jeźdźcem jest Ludger Beerbaum – bardzo utytułowany zawodnik, który prowadzi własną stajnię, w której trenują zawodnicy, zajmujący czołowe lokaty w największych zawodach na świecie. Lubię podpatrywać też jak pokonuje parkury Marco Kutscher, Daniel Deusser, wspomniany już Ulrich Kirchhoff oraz Franke Sloothaak. Wiele z tego można wyciągnąć dla siebie.

For Vito hzo spot 2015 fot Anna Twardowska Tomasz Miśkiewicz na koniu For Vito podczas HZO Sopot 2015, fot. Anna Twardowska

Equishop: Wielu zawodników skarży się, że ciężko jest znaleźć sponsora, co zdecydowanie hamuje ich rozwój oraz karierę. Czy też borykasz się z tego typu problemami? Jeśli nie, to co w takim razie jest dla Ciebie największą przeszkodą podczas codziennych treningów oraz startów?

Tomek: Sponsor na pewno by mi się przydał. Sport jeździecki jest niestety bardzo drogi, ale na szczęście ludzi zainteresowanych jeździectwem jest coraz więcej. Na co dzień nie borykam się z jakimiś większymi problemami. Z roku na rok zarówno ja, jak i moje wierzchowce wciąż się rozwijamy. Dostaję coraz więcej koni w trening, więc wszystko idzie w dobrym kierunku.

Equishop: A jak wyobrażasz sobie swoją dyscyplinę w Polsce za kilka lat? Co chciałbyś, żeby zostało wprowadzone bądź zmienione?

Tomek: Jeździectwo w Polsce bardzo prężnie się rozwija, stając się coraz bardziej popularnym sportem. Z każdym rokiem w naszym kraju odbywa się coraz więcej dużych imprez międzynarodowych w skokach, na wysokim poziomie organizacyjnym i sportowym. Myślę, że polskim skoczkom przydałoby się więcej konkursów o randze 4 i 5 gwiazdek.

Equishop: A co uważasz za swoje największe osiągnięcie w tym sporcie? Jakie masz cele na najbliższy rok?

Tomek: Największym moim osiągnięciem było zajęcie 4 miejsca w Grand Prix CSI 3*** Ciekocinko 2015 na Civisie. Za spory sukces uważam także zajęte przeze mnie 17 miejsce (klacz Bluegrey) i 20 miejsce (klacz Bella Donna) na 250 koni podczas Mistrzostw Świata Młodych Koni w kategorii 5-latków w Lanaken (Belgia) 2014.

Jeśli chodzi o cele na ten sezon – mam ich wiele :) Z pewnością będą to starty na zawodach międzynarodowych, udział w finale Halowego Pucharu Polski, Mistrzostwach Polski Seniorów, a także Mistrzostwach Polski Młodych Koni (w tym roku będę miał co najmniej 5 koni do zagrania na tę imprezę).

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, mam nadzieję pojechać ponownie na Mistrzostwa Świata Młodych Koni w Lanaken. Oczywiście będzie to zależało od formy moich młodych wierzchowców i od tego jak zaprezentują się na otwartych hipodromach :)

Equishop: W takim razie życzymy Ci powodzenia i obiecujemy trzymać kciuki za Ciebie i Twoje konie w kolejnym sezonie jeździeckim! Dziękujemy za rozmowę :)

Tomasz Miśkiewicz na klaczy Dimequya podczas CSI 3 Jakubowice 2015, fot. Sylwia Mądrzejewska Tomasz Miśkiewicz na klaczy Dimequya podczas dekoracji CSI 3*** Jakubowice 2015, fot. Sylwia Mądrzejewska

Wszyscy zainteresowani sportowymi osiągnięciami Tomka, mogą zapoznać się z jego wynikami TUTAJ

Mamy nadzieję, że Tomkowi uda się zrealizować swoje cele na ten rok i będzie jeszcze długo reprezentował nasz kraj na międzynarodowych arenach :)