Jan Gawecki - dressage

źródło tła: własne archiwum J. Gaweckiego

„Koń powinien pozwolić jeźdźcowi wygodnie siedzieć, reagując posłusznie i z zaufaniem na pomoce pozostając całkowicie wyprostowany w ruchu po liniach prostych i odpowiednio wygięty przy jeździe po łukach. Powinien sprawiać wrażenie, że wykonuje stawiane mu zadania z własnej woli.”* - ten cytat najlepiej oddaje sens dyscypliny Ujeżdżenia. Często mówi się też, że jest ona obrazem harmonii i zgrania pomiędzy jeźdźcem, a koniem.

Do takiego pełnego porozumienia ze swoim wierzchowcem codziennie dąży Jasiek Gawecki - jeden z młodych i zdolnych zawodników, który od kilku ostatnich lat systematycznie reprezentuje nas na międzynarodowych arenach - w tym roku już po raz ostatni jako młody jeździec (w następnych latach już jako senior). Warto, przeczytać nasz artykuł, by twarz oraz osiągnięcia jednego z topowych dresażystów w kraju, stały się Wam znane :)

Jan Gawecki – 21-letni zawodnik dyscypliny Ujeżdżenie, reprezentant KS Centurion, wieloletni członek Kadry Narodowej, Mistrz Polski Młodych Jeźdźców 2015, dwukrotny Mistrz Polski Juniorów 2012 oraz 2013.

Jasiek znajduje dla nas czas, po treningu, który odbywa u swego trenera Petera Gmosera w Austrii.

Zimowe widoki z grzbietu Questa, Austria, fot. J. Gawecki

Equishop: Jak zaczęła się Twoja przygoda z jeździectwem? Kiedy związałeś się z Ujeżdżeniem?

Jasiek: Moja przygoda z jeździectwem zaczęła się w Stadninie Koni Bielin, gdzie razem z mamą oraz siostrą jeździliśmy na wakacje. Jako że byłem dzieckiem z nieskończonymi pokładami energii, moja mama zdecydowała się zapisać mnie na kurs jazdy konnej. Chciała zaaranżować mi czas, by w samym momencie kiedy ja będę jeździł, móc wraz z moja siostrą brać udział w warsztatach tanecznych. W Bielinie poznałem dwójkę fantastycznych osób panią Irenkę i pana Roberta, którzy byli tam wówczas instruktorami jazdy konnej. Tak naprawdę to oni zarazili mnie pasją do jazdy konnej i byli moimi pierwszymi trenerami. Do Bielina jeździliśmy przez kilka lat i za każdym razem coraz mocniej angażowałem się w jeździectwo. Pani Irenka i Pan Robert zawsze rezerwowali mi moje ulubione wierzchowce, jednocześnie stawiając przede mną coraz większe wymagania. Nawet moją mamę przekonali do koni, których wtedy jeszcze się obawiała. Co więcej, ją również skłonili do wypróbowania swoich sił w jeździe konnej.

Potem, dzięki Monice Karpińskiej trafiłem do KJ Aldragho i do Grażyny Hucz, gdzie na kucu Beza, moim pierwszym koniu, zacząłem startować w zawodach. Jednakże, moja prawdziwa przygoda ze sportem zaczęła się w Aromerze, gdzie dosiadałem kuca Elegant, który jako pierwszy wciągnął mnie w ujeżdżenie (chociaż wtedy cały czas myślałem o skokach).

W końcu do naszej rodziny trafił Quest – obecnie 15-letni ogier rasy oldenburskiej. Na początku próbowaliśmy swoich sił we wspomnianych skokach, ale niestety (albo stety) Quest nie był fanem tej dyscypliny, przez co zaliczaliśmy całą masę eliminacji. Wreszcie musiałem się pogodzić z tym, że on po prostu nie lubił skakać. Za to praca ujeżdżeniowa bardzo mu odpowiadała. Takim więc sposobem zająłem się ujeżdżeniem, co zawdzięczam właśnie Questowi.

Equishop: Wiele osób nigdy nie widziało zawodów ujeżdżeniowych. Czy mógłbyś w skrócie opisać nam, na czym polegają i jak przebiegają takie zawody?

Jasiek: Zawody ujeżdżeniowe na pewno nie są tak spektakularne jak skoki czy WKKW, pewnie stąd ich mniejsza popularność. Dla mnie ujeżdżenie jest kwintesencją harmonii i jedności jeźdźca z koniem – a to wymaga wiele pracy. Na czworoboku prezentujemy różne elementy, w zależności od stopnia trudności konkursu. Sędziowie oceniają ich jakość i precyzję wykonania. O ile w najwyższych konkursach mogą startować jedynie konie o odpowiednich predyspozycjach i jakości ruchu, to w zawodach o niższej randze może brać udział praktycznie każdy. Zapewniam, że w klasie L czy P może wygrać nasz kochany i niepozorny Tuptuś, o ile tylko potrafimy precyzyjnie przejechać czworobok. Radość z dobrego wyniku nie zależy od stopnia trudności konkursu, jest zawsze taka sama. Zachęcam wszystkich, którzy ze swoim koniem chcą spróbować „czegoś więcej”, do startów i prób zgrania się ze swoim pupilem, no i oczywiście do codziennej pracy. Zadowolenie z osiągniętego wyniku jest nie do opisania.

Jasiek na Questcie, fot. Łukasz Kowalski / lukaszkowalski.com

Jasiek na koniu Quest - dekoracja podczas Mistrzostw Polski Młodych Jeźdźców Bobrowy Staw 2015, fot. Małgorzata Frysztak

Equishop: No właśnie, Ty też zapewne, by osiągnąć zadowalające wyniki, poświęcasz trenowaniu dużo czasu. Jak często odbywają się i jak wyglądają Twoje treningi?

Jasiek: Do Questa przyjeżdżam minimum sześć razy w tygodniu. Treningi zawsze rozpoczynam od 10-15 minut stępa i 10 minutowej rozgrzewki, a następnie przechodzę do bardziej skomplikowanych zadań. Ćwiczenia dostosowuje w zależności od poprzednich treningów i problemów, z którymi się aktualnie borykam. Dodatkowo zawsze mam do odrobienia pracę domową, zadaną przez mojego trenera Petera Gmosera (austriackiego zawodnika ujeżdżeniowego). Jeżdżę do niego regularnie - raz w miesiącu na konsultacje.

Zazwyczaj w środku tygodnia daje Questowi jeden „luźniejszy” dzień i biorę go na lonżę lub bardzo lekką jazdę, która bardziej przypomina zabawę niż pracę. Jeździmy również w teren dla oczyszczenia umysłu - zarówno mojego jak i jego. Oprócz Questa jeżdżę też inne wierzchowce, tak więc w stajni można mnie spotkać praktycznie codziennie :)

Jasiek z Questem w drodze do Austrii na comiesięczne konsultacje z Peterem Gmoserem, źródło: własne archiwum J. Gaweckiego

Peter Gmoser - EM Windsor 2009, źródło: petergmoser.at, fot. Manfred Leitgeb

Equishop: Twoim czołowym koniem od kilku lat jest właśnie Quest. Nie ulega wątpliwości, że jest dla Ciebie niezastąpiony. Z pewnością jednak wybiegasz w przyszłość i wiesz, że warto mieć na oku jakiegoś następcę. Znalazłeś już takiego wierzchowca, który mógłby stworzyć z Tobą równie zgrany duet?

Jasiek: Na razie jeszcze nie, ale nie ukrywam, że powoli się do tego przymierzam. Mam nadzieje, że w niedalekiej przyszłości wzbogacę swoją końską "flotę" o nowego, młodego wierzchowca z którym będę mógł zwojować niejeden czworobok.

Equishop: A o jakim koniu marzysz? Jaki jaka rasa i jaki typ koni jest najbardziej preferowany w Twojej dyscyplinie?

Jasiek: O tym, czy koń będzie mógł uzyskiwać wysokie wyniki w Ujeżdżeniu, decyduje przede wszystkim jego budowa, jakość chodu, a także o czym nie wolno zapominać - psychika. Jeśli dołożymy do tego odpowiednie przygotowanie to możemy osiągnąć sukces.

A mój wymarzony koń? Z pewnością taki o fantastycznym ruchu, chętny do treningu, robiący szybkie postępy i nie stwarzający trudności. Zdaję sobie jednak sprawę, że taki nie istnieje :) Każdy koń jest inny i wymaga indywidualnego podejścia. Wiem, że prędzej, czy później pojawią się problemy, z którymi trzeba się będzie zmierzyć. Będąc na Węgrzech, miałem możliwość jeżdżenia wielu koni „po przejściach”, co było dla mnie wyjątkowo trudne. Nauczyło mnie to jednak tego, że by cokolwiek z koniem osiągnąć, niezbędne jest zdobycie jego zaufania i pewności, że nie chcę wyrządzić mu krzywdy. Tylko to pozwala na progres.

Od lewej: Jasiek Gawecki, Michalina Terlecka i Tomasz Jasiniński podczas Mistrzostw Europy Vidauban, fot. Aleksandra Matkiewicz

Jasiek i Quest, fot. Łukasz Kowalski / lukaszkowalski.com

Podczas treningu, fot. Łukasz Kowalski / lukaszkowalski.com

Equishop: A które zawody zrobiły na Tobie największe wrażenie bądź najbardziej zapadły Ci w pamięci?

Jasiek: Zdecydowanie były to zawody w Villach w Glock Horse Performance Center! Było to najbardziej niesamowite show na którym kiedykolwiek byłem. Perfekcyjna organizacja, niezmierna dbałość o detale, troska o zawodników oraz fantastyczna atmosfera – tak w skrócie można opisać te zawody. Chciałbym tam jeszcze kiedyś powrócić.

Equishop: Jak wyobrażasz sobie swoją dyscyplinę w Polsce za kilka lat? Co chciałbyś, żeby zostało wprowadzone, bądź zmienione? Czy uważasz, że stanie się ona bardziej popularna wśród młodych, zaczynających karierę sportową jeźdźców?

Jasiek: Marzę, by jeździectwo w Polsce przestało być dyscypliną niszową. Niestety jest to sport drogi i wiem, że przez to nigdy nie będzie "dla każdego". Bez dobrej promocji jeździectwa i sponsorów w tej dyscyplinie trudno nam będzie konkurować z czołówką światową, niezależnie od dyscypliny. Myślę, że w tym największą rolę powinien odgrywać Polski Związek Jeździecki. Z własnego doświadczenia wiem, że kontakt z koniem uczy odpowiedzialności za druga istotę, wytrwałości i pokory. Dla młodych ludzi są to bezcenne lekcje.

Equishop: Mówisz, że ujeżdżenie to dla młodych ludzi bezcenne lekcje. A czy bierzesz pod uwagę, pomysł, by w przyszłości kształcić rzesze młodych jeźdźców jako trener? Może już zdarzało Ci się w ten sposób realizować?

Jasiek: Swoją "pracę" jako trener zacząłem już podczas swojego pobytu w Budapeszcie, dokąd wyjechałem na studia. Powiem szczerze, że bardzo mi się taka rola podoba! Nie tylko daje możliwość zaobserwowania efektów włożonej pracy w parę jeździec – koń, ale jest równie satysfakcjonująca i emocjonująca, co udział w zawodach i własne treningi. Na co dzień, mam swoją grupkę podopiecznych, których regularnie trenuję.

Jasiek podczas treningu w Budapeszcie na koniu Quest, źródło: własne archiwum J. Gaweckiego

Equishop: W takim razie wiesz jak to jest być mistrzem i wychowawcą jednocześnie :) A czy istnieje ktoś, kto pełni rolę mentora w Twoim życiu jeździeckim? Trener, zawodnik bądź może jakaś osoba, która wcale nie jest związana ze światem sportu?

Jasiek: Na pewno jest to mój trener Peter Gmoser, o którym już wspominałem. Zawsze daje z siebie 100% na treningach, tłumaczy każde ćwiczenie krok po kroku, żebym zrozumiał ideę i cel treningu, a w efekcie był w stanie to powtórzyć po powrocie do Polski, kiedy będę znowu jeździł bez jego nadzoru. Jest także dla mnie niesamowitym wsparciem psychicznym, kimś kto we mnie wierzy. Wiem, że z każdym problem mogę się do niego zwrócić, a on z wielka chęcią udzieli mi cennej porady. Uważam, że taka osoba w każdym sporcie jest niezmiernie ważna!

Equishop: A co uważasz za swoje największe osiągnięcie w tym sporcie? Jakie masz cele na najbliższy rok?

Jasiek: Uważam, że moim największym osiągnięciem jest trzecie miejsce, zarówno indywidualnie jak i drużynowo, w Pucharze Narodów podczas CDIOY w Hagen. Był to mój tak naprawdę pierwszy przejazd w życiu, po którym wynik miał dla mnie najmniejsze znaczenie. Byłem dumny z samego udziału w zawodach, z tego, że udało się nam zajść tak daleko. Czułem, że tego dnia Quest dał z siebie wszystko i stworzyliśmy naprawdę zgrany duet.

W 2016 roku planuje nabrać więcej doświadczenia w elementach Grand Prix, startując w konkursach U25. Chciałbym się także skupić na moim ostatnim roku w kategorii Młodych Jeźdźców i wystartować na Mistrzostwach Europy.

Equishop: W takim razie życzymy Ci powodzenia i obiecujemy trzymać kciuki za Ciebie i Questa w kolejnym sezonie jeździeckim! Dziękujemy za rozmowę :)

Jasiek i Quest w KS Centurion, źródło: KS Centurion

Ze sportowymi osiągnięciami Jaśka możecie zapoznać się TUTAJ, a z samymi zasadami dyscypliny Ujeżdżenia TUTAJ.

Mamy nadzieję, że Jaśkowi uda się zrealizować swoje cele na ten rok i będzie jeszcze długo reprezentował nasz kraj na międzynarodowych arenach :)

Powiązane produkty

SAMSHIELD KASK SHADOWMATT GRANATOWY

PRESTIGE ITALIA Siodło ujeżdżeniowe X-OPTIMAX D

SERGIO GRASSO INGRESS OFICERKI JEŹDZIECKIE SKÓRZANE

SAMSHIELD RĘKAWICZKI V-SKIN

KASK MISS SHIELD / ALCANTARA BLUE TOP / ALCATARA BLUE FRONTAL / TRIM BLUE MATT / ROSE GOLD BLAZON GRANATOWY

PRESTIGE ITALIA Siodło ujeżdżeniowe X-OPTIMAX K